Niewątpliwie dorastanie w grupie integracyjnej dostarcza różnorodnych doświadczeń społecznych, które wpływają na wszechstronny rozwój. Te wyjątkowe doświadczenia, konieczność pomagania sobie wzajemnie, pozwalają oswoić się z niepełnosprawnością już od najmłodszych lat. Pozwalają w naturalny sposób dostrzegać różnorodność naszego świata, doceniać zdrowie i nauczyć się wrażliwości na cierpienie drugiego człowieka.
Z kolei dzieciom niepełnosprawnym stwarzane są warunki do możliwie najpełniejszego rozwoju w okresie, jak głosi teoria Howarda Gardnera, badacza z Uniwersytetu Harvarda, o którym mówi się, że „w ciągu pierwszych pięciu lat życia rozwija się około 50% zdolności do uczenia się a następne 30% do 8 roku życia”.
Zatem wzorce, jakie dadzą swoim niepełnosprawnym kolegom dzieci zdrowe mają szanse procentować w późniejszych latach, bo w przypadku dzieci niepełnosprawnych odkładanie nauki nawet najprostszych rzeczy na później jest skazaniem ich na odrzucenie w świecie,
w którym liczy się samodzielność.
Oczywiście integracja może mieć również minusy, ale one zwykle wynikają z nieprzestrzegania przyjętych zasad. Nie jest korzystne dla wszystkich dzieci w grupie, jeśli dzieci z zaburzeniami jest za dużo, jeśli nie ma warunków do pracy w mniejszych grupkach lub z jednym dzieckiem, jeśli brakuje specjalistów albo wykwalifikowanych nauczycieli, jeśli brakuje środków finansowych na likwidacje barier architektonicznych i dostosowania pomocy dydaktycznych do potrzeb dziecka niepełnosprawnego a przede wszystkim, jeśli nauczyciel w grupie integracyjnej nie rozumie istoty swojej pracy a rodzic całą odpowiedzialność za rozwój i wychowanie swojego dziecka powierza instytucji.
Jeśli jednak myśląc o integracji nie zapominamy o dziecku to wybraliśmy najlepszą drogę, jaką wymyślono do tej pory w trosce o dzieci specjalnej troski i ich przyszłość.
Bogumiła Paździor